Ojciec kazał 10-latce samodzielnie zejść z Połoniny Wetlińskiej. Sam ruszył dalej z młodszymi synami
Wiele wypadków w górach spowodowanych jest lekceważeniem potencjalnych zagrożeń. Przykładem tego jest tragiczna historia spod Giewontu, kiedy 4 osoby zginęły z powodu porażenia piorunem. Niedawno w Bieszczadach doszło do sytuacji, która również mogła mieć fatalne konsekwencje, na szczęście jednak wszystko skończyło się dobrze.
Pluszowe gęsi podbijają turystyczne kurorty. Skąd się wzięły? >>
10-latka sama na szlaku w Bieszczadach
Ojciec wraz z dziećmi przyjechał z Warszawy w Bieszczady. Rodzina zatrzymała się w schronisku w Wetlinie. W planach wejście na Połoninę Wetlińską, a następnie kontynuowanie wędrówki czerwonym szlakiem.
Gdy udało im się wejść na połoninę, dziewczynka powiedziała, że słabo się czuje i nie da rady kontynuować wędrówki. Ojciec polecił jej więc, by samodzielnie zeszła na Przełęcz Wyżną, a następnie dostała się do ich miejsca noclegowego w Wetlinie. Miejsca te oddalone są od siebie o 5 kilometrów, na trasie jeżdżą busy, nie wiadomo, czy ojciec oczekiwał od córki przejechania odcinka tym środkiem transportu, czy też może „na stopa”.
Góry z dziećmi cz. 2 – szlaki w Bieszczadach, na które można iść z dziećmi w każdym wieku >>
W trakcie schodzenia dziewczynkę zauważył przewodnik górski, który prowadził grupę harcerzy. Zaniepokoił go widok dziecka samego na szlaku. Z początku dziewczynka nie chciała odpowiadać na pytania, wkrótce jednak przyznała, że jej ojciec i młodsi bracia są w górach.
Przewodnik zawiadomił lokalne służby, które zajęły się dziewczynką po zejściu do przełęczy. Ojciec został sprowadzony z gór, sprawie przyjrzy się sąd rodzinny.
Dziecko porzucone na szlaku w Bieszczadach
Sytuacja jest szczególnie niepokojąca, gdy weźmie się pod uwagę, że dziecko zgłaszało ojcu opadnięcie z sił. W takim stanie dziewczynka wymagała szczególnej opieki i bacznego obserwowania stanu. Podczas zejścia mogło dojść do pogorszenia jej stanu, a gdyby nie trafiła na grupę harcerzy, nie wiadomo, jakby się to skończyło.
Nie należy również zapominać, że wystarczy chwila nieuwagi, by zejść ze szlaku i zabłądzić, co zdarza się nawet doświadczonym turystom. Na dodatek wspomniane zejście zaczynało się na szlaku czerwonym, a do Przełęczy Wyżnej finalnie prowadzi szlak żółty. Gdyby dziewczynka nie zeszła w odpowiednim miejscu, poszłaby w zupełnie innym kierunku.
Znamy wiele przypadków, gdy dorośli w gorszej kondycji byli porzucani w górach przez swoich partnerów od wspinaczki. Za każdym razem historie te spotykały się z oburzeniem ze strony społeczeństwa. Dlatego niezmiernie dziwi fakt porzucenia w górach słabo czującego się dziecka, by zrealizować plan wycieczki.