Jak reagować na „żarty toaletowe” dziecka?
W życiu dziecka są przeróżne etapy. Okresowe bunty, różnorakie regresy (chociażby w kwestii odpieluchowania, zwłaszcza nocnego), mniej lub bardziej dotkliwe epizody neofobii żywieniowe. A do tego dochodzą jeszcze chwilowe pasje dziecka i… żarty toaletowe. W pewnym momencie dzieci po prostu wybuchają śmiechem, jak tylko usłyszą słowa takie jak: kupa, siku, pupa, pierdy. Co gorsza, zaczynają używać tych słów tak często, jak to tylko możliwe, wplatają je do ulubionych piosenek i powiedzonek. Jak na to reagować?
Do kiedy dziecko może mieć przytulankę, kocyk, pieluszkę? >>
Żarty toaletowe – co robić?
Na wstępie zaznaczymy – wiemy, że takie żarty z czasem stają się irytujące. I choćbyśmy jako rodzice nie byli pruderyjni, rozmawiali otwarcie o fizjonomii i funkcjonowaniu organizmu, to gdy po raz kolejny słyszmy o tym, że „wlazł kotek na płotek i zrobił kupkę hahahahaha” to mimowolnie wzdychamy i wywracamy oczami. W końcu zwyczajnie mamy dość i prosimy dziecko, by przestało.
Rozumiemy to, naprawdę. Jednak w tym przypadku trzeba być uważnym na dobór słów i nasze zachowanie. Zacznijmy od tego – dlaczego to właśnie humor toaletowy jest dla dzieci tak zabawny?
Maluchy przez długi czas nie zdają sobie sprawy z tego, że kwestie związane z wypróżnianiem są czymś, o czym otwarcie się nie mówi. Do pewnego momentu normą jest, że dziecko krzyczy na cały dom „mamo kupę!” i nikt nie reaguje. Jednak w pewnym momencie się to zmienia, zazwyczaj w okolicy przedszkola. Maluchy zauważają, że poruszanie tych tematów w większym gronie wiąże się z różnymi reakcjami, nierzadko też z uciszaniem. Wtedy właśnie dzieci odkrywają swoje pierwsze tabu. A wiadomo, że jak coś jest zakazane, to jest najciekawsze 😉.
Jak nazywać intymne części ciała dziecka? >>
Przedszkolaki odkrywają, że mówienie o kupie, bąkach i siku jest naginaniem pewnej granicy, więc chętnie to testują. A widząc reakcję rodziców, pań w przedszkolu czy obcych osób na placu zabaw utwierdzają się w tym, że właśnie udało im się zrobić coś nietypowego. Możliwość swobodnego mówienia o wypróżnianiu może być dla nich formą odreagowania po przedszkolu. Z czasem dzieci stają się bardzo kreatywne, potrafią każdą piosenkę przeredagować, a tematy toaletowe wpleść w niemal każdą rozmowę i zabawę. Przy tym wszystkim zwijają się ze śmiechu i piszczą z radości.
Żarty toaletowe – jak reagować?
W tym miejscu warto sobie zadać pytanie – dlaczego nas tak to drażni? Jako dorośli doskonale wiemy, że w towarzystwie nie porusza się takich tematów, kojarzą się nam z czymś nieprzyjemnym, mimo że przecież własnymi rękami przebraliśmy setki jak nie tysiące pieluch, z przeróżną zawartością. Wśród bliskich znajomych także zdarza nam się poruszać takie tematy, zwłaszcza gdy coś nas niepokoi.
Jednak wydaje się nam wysoce niestosownym, by mówić o tym cały czas, w towarzystwie przypadkowych osób. Chcemy wychować nasze dziecko na kulturalnego człowieka, który dba o higienę i wygląd. I wydaje się nam, że wiek przedszkolny to już czas, gdy nasze dziecko nie powinno publicznie dłubać w nosie, załatwiać się pod drzewem na oczach 10 rodziców z placu zabaw oraz mówić o kupie.
Spokojnie, ogłada w tych kwestiach przyjdzie z czasem. Oczywiście naszym zadaniem jest mówić dziecku o tym, co wypada, a co nie, jednak faktycznie zrozumienie tego przyjdzie z czasem. Niektóre maluchy wezmą sobie nasze słowa do serca i po prostu nie będą się obscenicznie zachowywać, inne będą potrzebować czasu, by poczuć skrępowanie takimi sytuacjami i zrozumieć, że faktycznie, nie wypada.
Żarty toaletowe dziecka są bardzo ważne, ponieważ jest to moment kształtowania się jego poczucia humoru, choć w zasadzie według naukowców zaczyna się to dużo wcześniej, nawet przed 2. rokiem życia. Jeżeli wygłupy naszego dziecka będziemy gasić słowami w stylu „przestań, to nie jest zabawne”, to… możemy je wychować na osobę bez poczucia humoru. Jest to o tyle dotkliwe, że bardzo wpływa na dystans do siebie oraz radzenie sobie w społeczeństwie.
Poczucie humoru jest ważne, niezależnie od tego, jakie by było. Nie musimy zachęcać dziecka do ciągłego powtarzania „kupa, siku, pierdy”, ale nie zaszkodzi nam czasem się zaśmiać, a innym razem wytłumaczyć, w jakich okolicznościach lepiej tego nie wykrzykiwać głośno 😉. Albo przynajmniej zbywać to milczeniem i wzięciem 10 głębokich oddechów.