Kłamstwa, które mówimy dzieciom
Dlaczego wychowując dzieci uciekamy się do kłamstw? Zazwyczaj po to, by osiągnąć jakiś cel, gdy brakuje nam innych metod albo są one nieskuteczne. Czasem robimy to, by dzieciństwo było bardziej bajkowe. Niektóre kłamstewka są bardzo niewinne, a niektóre to już całkiem poważne historie, których opowiadanie jest ryzykowne…
Kłamstwo o brokule
– Co jesz mamo?
– Brokuła / brukselkę / kalafiora — powiedziała mama, połykając kostkę czekolady.
Mówimy to kłamstwo wyłącznie z troski. Każdy przecież wie, że słodycze są niezdrowe i nie ma sensu faszerować nimi dzieci tylko dlatego, że rodzic właśnie miał chwilkę słabości. No chyba, że ktoś posługuje się nim, bo wcale nie ma ochoty dzielić się słodyczami 😉.
Przyjdzie pan i cię zabierze
To już nieco grubszy kaliber kłamstwa. Czasem to jakby mimowolnie wychodzi z ust, gdy już nie dajemy sobie rady i mamy dość powtarzania po raz setny ,,nie bij siostry” czy ,,nie biegaj po sklepie”. Wtedy naprędce powstaje historia o złym panu, który zabiera takie dzieci. Mówienie tego kłamstwa jest o tyle bez sensu, że nawet jeśli uda się nam zastraszyć w ten sposób dziecko i zacznie się zachowywać tak, jak chcemy, to gdy tylko się zorientuje, że to nieprawda (być może jakieś dziecko z przedszkola je uświadomi), niepożądane zachowania powrócą. A już zupełnie niewłaściwe jest wskazywanie obcych osób jako potencjalnych porywaczy. Gdy taka osoba zwróci się bezpośrednio do naszego dziecka i zdemaskuje kłamstwo, będzie to całkiem słuszne zachowanie. Co lepiej zrobić? Spróbować w inny sposób dotrzeć do dziecka, by przyniosło to trwały efekt.
Złodziej smoczków
I ponownie, kłamstewko, które pojawia się z bezsilności. Proces odstawiania smoczka bywa bardzo trudny, zwłaszcza u starszych dzieci. A przecież serce rodzica nie jest z kamienia, nie da rady wciąż odmawiać, gdy maluch płacze i błaga o swojego ukochanego smoczka. Łatwiej wtedy zrzucić odpowiedzialność na nieistniejące zwierzątko albo jakąś małą wróżkę, które zabrały smoczka no i cóż… Przecież to nie mama ani tata są źli 😉.
Jak nie zjesz, to nie urośniesz
Bycie rodzicem niejadka to niełatwa sprawa… Próby dostarczenia zalecanych składników odżywczych to gimnastyka i akrobacja, zarówno w kuchni, jak i w perswazji. No i często pojawia się tutaj kłamstewko o tym, że dziecko nie urośnie – bo przecież każde z nich chce być duże, prawda? No cóż, jeżeli to poskutkuje, to czemu nie… Gorzej natomiast, gdy sposób odżywiania się Waszego dziecka Wam odpowiada i nie macie problemu z tym, że czasem któryś posiłek zostanie pominięty, a jakaś nadgorliwa pani / nadgorliwy pan w przedszkolu mówi, że jak nie zje, to nie urośnie. I potem w domu płacz… Umówmy się, tylko rodzic może bezkarnie okłamywać swoje dziecko!
Chomik uciekł, a piesek pojechał na wieś
Przechodzimy do bardzo smutnych spraw. Co zrobić, gdy ukochany zwierzak domowy umiera, a nasz maluch jeszcze nie jest gotowy na to, by poznać znaczenie śmierci? Wtedy z pomocą przychodzi historia o ewentualnej ucieczce lub wyjeździe do miejsca, w którym będzie mu lepiej. Po pewnym czasie maluch zapomina, albo pojawia się w domu nowy zwierzak. A po kilku latach pojawia się olśnienie w głowie nie tak już małego dziecka…
Śpij, będę przy tobie całą noc
Czasem przychodzi taki wieczór, kiedy dziecko ma trochę większe problemy z zaśnięciem niż zwykle. Albo budzi się w nocy i woła rodzica, który przychodzi, siada koło łóżka i powtarza jak mantrę ,,już dobrze, jestem, idź spać”. Czasem jednak to nie wystarcza i maluch prosi o więcej: siedź tutaj i pilnuj mnie jak śpię. Rodzic się na to bez wahania godzi i z niecierpliwością czeka, aż dziecko zaśnie. I gdy tylko się tak stanie, idzie do swojego łóżka, bo prawdopodobnie maluch już bez przeszkód będzie spał do rana. Gorzej, jeśli znowu się obudzi…
Niektóre z tych kłamstewek są nieszkodliwe. Nawet zdemaskowane, nie spowodują większej tragedii. Jeżeli jednak uciekamy się do zastraszania i tworzymy w oczach dziecka fałszywy obraz świata, to zakładamy na siebie pewną pułapkę. Kiedyś w końcu przyjdzie ten czas, gdy maluch już nie będzie maluchem, pozna świat i dostrzeże, co w jego dzieciństwie było kłamstwem. Może wtedy zdarzyć się tak, że uzna kłamstwo za coś dozwolonego. Czy więc warto się do tego uciekać?