Kiedyś a dziś — czy trzeba się obawiać pokolenia dzieci wychowanych z komórkami, tabletami i komputerami?
Kiedyś to były czasy… Dzieci bawiły się na świeżym powietrzu od rana do wieczora. Ale czy to były lepsze czasy? Czy dzieci spędzające czas przed ekranami to coś, czego należy się obawiać? Okazuje się, że mamy tendencję do gloryfikowania minionych czasów. Widząc różne problemy współczesności mówimy o tym, że dawniej tego nie było, było lepiej. Tak naprawdę każda z wymienionych rzeczywistości ma pewne plusy i minusy.
Dzieci dawniej
Pokolenie Y („millenialsi” lub „boomerzy”), czyli często współcześni świeżo upieczeni rodzice, było pierwszym pokoleniem dorastającym w dobie internetu i komputerów. Ale nawet oni początki swojego dzieciństwa w większości spędzali na zewnątrz, wędrując po okolicy, zakładając lokalne gangi rowerowe i grając w klasy na rzadko uczęszczanych drogach. Komputery w domach pojawiały się, gdy przedstawiciele tego pokolenia wchodzili w wiek nastoletni. Bajki w telewizji były rzadkością, klasykiem tutaj jest popularna „wieczorynka” i weekendowe programy poranne, z czasem pojawiła się telewizja cyfrowa i kultowy kanał z kreskówkami. Dziś część z tych produkcji wydaje się raczej nieodpowiednia dla dzieci, na przykład ukochany przez wielu Ed, Edd i Eddy 😉. Ówczesne kreskówki były pełne szkodliwych stereotypów, przemocy oraz tak zwanego bullyingu, czyli znęcania się.
Millenialsi spędzili większość swojego dzieciństwa na świeżym powietrzu, wracając samodzielnie ze szkoły do domu od najmłodszych lat (co czasem trwało godzinę lub dwie, nawet jeśli do przejścia było 700 metrów 😉), odrabiając lekcje przy pomocy encyklopedii i dostępnych podręczników lub wiedzy rodziców. Chociaż i tak ówcześni rodzice widzieli swoistą „degradację” w sposobie spędzania czasu. Niektórzy uważali, że dzieci mają za dużo zabawy, a za mało pracy i obowiązków.
Dzieci dzisiaj
Zarówno współcześni dziadkowie jak i rodzice widzą wyraźną różnicę w spędzaniu czasu przez najmłodszych. Dzieci i młodzież zamiast spędzać godziny na świeżym powietrzu, często siedzi przed telewizorami, tabletami lub komputerami. Telewizja cyfrowa oferuje wiele kanałów z produkcjami animowanymi, a na 4FUN KIDS można oglądać teledyski dla dzieci przez prawie cały dzień. Znajomi ze szkoły umawiają się na wspólne sesje gier on-line, a projekty realizują korzystając z internetu. Ogromna większość dzieci w wieku szkolnym ma swoje telefony komórkowe lub chociaż smartwatche z kartą SIM. Maluchy są bardziej biegłe w obsłudze tabletów i smartphonów niż ich dziadkowie lub nawet rodzice. Jednak czy to naprawdę jest takie złe i trzeba z tym walczyć? Skupmy się może na tym, jak wygląda współczesny świat.
Czy wyobrażacie sobie, by dziecko z pierwszych klas szkoły podstawowej mogło wracać samodzielnie do domu? Być może na wsi tak, gdzie jest znikomy ruch i wszyscy się znają, jednak w miasteczkach i miastach wydaje się to być bardzo nierozsądne (i nielegalne, bowiem szkoły nie zezwalają na samodzielny powrót do domu uczniów klas 1. i 2.). Spróbujmy sobie teraz wyobrazić, że w takim właśnie miasteczku bądź mieście 9-letnie dziecko spędza całe popołudnie z rówieśnikami, bawiąc się koło rzeczki lub między blokami, chodząc przy ruchliwej drodze, nie mając przy sobie telefonu. Owszem, dawniej było to normą, trzeba jednak pamiętać, że normą były również poważne uszkodzenia ciała, a nawet gorsze rzeczy! Ruch samochodowy jest zupełnie inny niż 20 lat temu, mamy też większą świadomość na temat porwań dzieci, które nie są jedynie fikcją i „straszakiem”.
Nie jest tajemnicą, że umieralność wśród dzieci jest wielokrotnie niższa niż 15 – 20 lat temu. I choć ogromny wpływ na to ma rozwój medycyny, to i również podejście rodziców zmieniło się diametralnie. „Dawne” dzieci były bardziej samodzielne i samowystarczalne, ale też dużo częściej umierały w wyniku losowych wypadków. Obszerny raport na ten temat można przeczytać tutaj >>. Natomiast na stronie mp.pl możemy przeczytać artykuł o tytule UNICEF i WHO: Codziennie umiera 12 tys. dzieci mniej niż 20 lat temu. Te liczby mówią same za siebie.
Zalety życia we współczesnych czasach
Zamiast patrzeć krzywo na wszechobecne telefony, tablety i atrakcje dla dzieci, spróbujmy dostrzec w tym pewne szanse. Okazuje się bowiem, że ci millenialsi, którzy najszybciej zaprzyjaźnili się z komputerami, dziś mogą być dobrze zarabiającymi informatykami. Ci, którzy spędzali godziny na grach, dziś wygrywają ogromne kwoty na międzynarodowych turniejach. A niektórzy zarabiają na pokazywaniu na YouTubie, jak grają! Ponadto istnieją badania pokazujące, że gracze mają lepszy refleks 😉. Nasze dzieci mogą sobie zdecydowanie lepiej radzić z poszukiwaniem wiedzy w internecie, co może być przydatne w wielu zawodach lub na studiach. Internet pomaga w robieniu zadań domowych, nie trzeba wertować opasłych tomów encyklopedii. Wiele bajek dla dzieci to niezwykle wartościowe produkcje, które poruszają problemy związane z ekologią, niepełnosprawnością czy tolerancją. Bullying jest piętnowany, a główni bohaterowie są odważni, mądrzy i mogą być wzorami dla naśladowania.
Dzieci mają przy sobie telefony, ale gdyby doszło do jakiejś niebezpiecznej sytuacji, łatwiej byłoby nam się z nimi skontaktować. Aplikacje dla najmłodszych uczą ich matematyki i pozwalają zarządzać czasem. A gdy dziadkowie z rozrzewnieniem wspominają, jak bawili się w kowbojów i Indian, mogą od kilkulatków usłyszeć wiele ciekawostek na temat rdzennych mieszkańców Ameryki, których poprzednie pokolenie mogło co najwyżej znać z książek Karola Maya i to dopiero w wieku kilkunastu lat 😉.
Przy odrobinie kontroli ze strony rodziców wszechobecne media i elektronika mogą być dla dzieci czymś dobrym. Mogą im pozwolić zdobyć wiedzę i umiejętności, utrzymywać kontakt z daleko mieszkającą rodziną, opowiadać o pewnych wartościach. Dbajmy o to, by w życiu dzieci nie zabrakło też spacerów, zabawy patykami i brudzenia się w błocie. Jednak nie ulegajmy złudzeniu, że wszystko, co współczesne, jest złe i nie przyniesie dzieciom nic dobrego.