Kto jest bardziej zmęczony? Mama czy tata?
Ciężko dzisiaj szukać jakiegoś uniwersalnego modelu rodziny. Nie brakuje ojców, którzy na równi z mamą opiekują się dziećmi, niektórzy wykorzystują urlop rodzicielski, a nawet wychowawczy. Statystycznie jednak najczęściej to mama wykorzystuje w całości urlop rodzicielski, co łącznie z macierzyńskim daje 52 tygodnie opieki nad dzieckiem po porodzie. Dzień z życia mamy i dzień z życia taty to dwie zupełnie różne historie.
Czy opieka nad dzieckiem może być męcząca?
Wyobraźmy sobie przeciętną polską rodzinę, w której mama jest na urlopie rodzicielskim, a tata pracuje.
Tata wstaje rano, być może coś jeszcze ogarnia w domu, zanim reszta rodziny wstanie, po czym jedzie do pracy. Może to być praca fizyczna, ale równie dobrze może to być handel, usługi, praca umysłowa. Niezależnie od rodzaju, może ona być dla mężczyzny obciążająca i męcząca. Po 8 godzinach wsiada w auto, komunikację miejską albo na rower i wraca, nierzadko w korkach. O niczym innym nie marzy, jak tylko o tym, by usiąść na kanapie, włączyć telewizję albo odpłynąć w świat mediów społecznościowych.
Mama natomiast wstaje i zaczyna planować dzień. Na drzemkę chciałaby wyjść z dzieckiem na spacer, musi więc teraz jakoś się ogarnąć, żeby nie straszyć wyglądem. Wcześniej kawa, śniadanie, karmienie malucha, przed spacerem powinien dobrze zjeść. Może w międzyczasie uda się poskładać pranie. Czasem ten misterny plan sypie się, bo dziecko ma gorszy dzień, potrzebuje noszenia i przytulania, ciężko nawet wymyć zęby. W końcu udaje się wyjść na spacer, po raz setny mama z dzieckiem przemierzają tę samą trasę. Po spacerze być może uda się wejść do domu, nie budząc malucha, wtedy będzie chwila dla siebie. Kolejne godziny mijają, wiele obowiązków domowych nie udaje się zrealizować, mama chce zadzwonić do przyjaciółki, ale ta bardzo ją przeprasza, bo ma akurat spotkanie w pracy, oddzwoni później. I tak wygląda prawie każdy dzień, niby cały czas w ruchu, ale ciągle te same obowiązki, jakoś brakuje w tym wszystkim czasu na książkę, serial, spotkanie z koleżankami.
Samotność w macierzyństwie – czy to normalne zjawisko? >>
A niektóre dni bywają szczególnie ciężkie. Na przykład kiedy zbliża się okres i hormony szaleją. Albo kiedy mama ma za sobą kilka nocy pełnych pobudek. Albo kiedy nagromadziło się dużo prania i nie wiadomo już, czy brać się za odkurzanie, mycie naczyń czy składanie ubrań. A czasem po prostu przychodzi jesień i mamy spadek formy, czasem dziecko wchodzi w fazę buntu i z uroczego aniołka staje się negującym wszystko złośnikiem.
Jedyne, o czym marzy mama, to by odciąć się od tego na chwilę, wyjść z domu, nie słyszeć jęczenia, płaczu, wołania „maamaaa”.
Kto ma gorzej – mama czy tata?
No i teraz pytanie, kto ma gorzej – mama czy tata? Odpowiedź na to pytanie… nie istnieje 😉. Różne są rodzaje zmęczenia, różne są organizmy ludzkie, różną mamy odporność na stres. Jedni popadają w stany lękowe, gdy zbliża się termin jakiegoś projektu, inni nic sobie nie robią z zalanego mieszkania i braku pieniędzy na naprawę. Czy człowiek, który właśnie przebiegł maraton, jest bardziej zmęczony niż pracownik korporacji po 8 godzinach wytężonej pracy? Nie da się tego zmierzyć, ponieważ to dwa zupełnie różne rodzaje zmęczenia. Wielu rodziców przyznaje, że za żadne skarby tego świata nie podjęłoby się pracy w zawodzie nauczyciela, zwłaszcza w przypadku najmłodszych dzieci, podczas gdy inni uważają, że to lekka, niewymagająca praca.
Gdy więc któreś z rodziców powie „Ale jestem zmęczony/a”, drugiemu skacze ciśnienie. Drugi rodzic odbiera to jako sugestię, że ten pierwszy ciężko pracuje, a on już niekoniecznie, brzmi to jak umniejszanie i dyskryminacja. Ten, który siedzi w domu, marzy o tym, by codziennie mieć kontakt ze znajomymi z pracy, a ten, który pracuje, marzy o tym, by przez chwilę posiedzieć w domu, nie pędzić do miejsca pracy. Jak wyglądają przykładowe dialogi?
– Ale jestem zmęczony/a.
– Ty jesteś zmęczony/a? A co ja mam powiedzieć!
– Ja miałem/am bardzo ciężki dzień! Noc nieprzespana, a na dodatek szef miał do mnie pretensje/dziecko było cały dzień nieodkładalne.
– A ja …..
I tak dalej, i tak dalej… Rozmowa nie powinna polegać na licytowaniu się, kto ma gorzej. Często nie oczekujemy nawet, że ktoś wtedy powie „Dobra, to ja teraz zajmę się dzieckiem, a ty idź do kina, na spacer, na masaż, zrób coś dla siebie”. W zupełności wystarczyłoby przytulenie i powiedzenie „Rozumiem cię. Miałeś/aś naprawdę ciężki dzień”.
A najlepsze w tym wszystkim jest to, że przecież mama i tata mogą być zmęczeni równocześnie… Chyba czasem nam się wydaje, że tylko jeden rodzic ma do tego prawo, bo drugi musi być wtedy w pełni obecny dla dziecka. Podczas gdy życie pokazuje, że zdarzają się takie dni, w których zarówno mama jak i tata nadają się tylko do leżenia na kanapie i puszczania bajek.
Tymczasem nawet 80% rodziców przyznaje, że zdarzało się im licytować o to, kto jest bardziej zmęczony 😉. Nie znamy przebiegu tych rozmów, ale chyba moglibyśmy postawić całkiem sporą kwotę na to, że ogromna większość z nich NIE zaczęła się od słów „Ale miałem/am ciężki dzień, na pewno gorszy niż twój”. Prawdopodobnie podświadomie liczymy na to, że to, które jest mniej zmęczone, zajmie się dzieckiem. Gorzej, gdy maluch ma odmienne zdanie na ten temat i kategorycznie zażyczy sobie obecności mamy bądź taty.
Zarówno siedzenie w domu z dzieckiem i całą masą obowiązków domowych, jak i praca fizyczna bądź umysłowa, mogą być dla człowieka po prostu męczące. Pamiętajcie o tym, gdy następnym razem Wasz partner/ka powie Wam, że jest zmęczony/a. A gdy Wy to powiecie i zacznie się licytacja, podsuńcie ten artykuł do przeczytania 😉. To działa tylko wtedy, gdy obie strony rozumieją istotę problemu.