K-popowe łowczynie demonów to nowe idolki najmłodszych. Recenzja przebojowej animacji

Drodzy rodzice, bądźcie czujni – w świecie Waszych dzieci mogą wkrótce pojawić się zupełnie nowi idole! Elsa z “Krainy Lodu” czy Vaiana mogą ustąpić miejsca… K-popowym łowczyniom demonów! Nowa animacja dostępna na Netflixie szturmem podbija serca zarówno młodszych, jak i starszych widzów. Wszystko wskazuje na to, że już niedługo w wielu domach będą rozbrzmiewać wpadające w ucho piosenki z tego filmu.
Walka, muzyka, przygoda
Rumi, Mira i Zoey to gwiazdy K-popu skrywające niezwykły sekret – poza sceną są nieustraszonymi wojowniczkami, które bronią świata przed przerażającymi demonami. Walczą z nimi… śpiewająco i to zarówno w przenośni, jak i dosłownie. Każde ich uderzenie mieczem pulsuje rytmem, a kolejne starcia rozbrzmiewają przebojowymi hitami. Jednak wrogowie okazują się sprytniejsi, niż ktokolwiek przypuszczał. Demony przybierają ludzką postać i zakładają własny boysband, którego muzyka zniewala tłumy. Teraz sceną stanie się pole bitwy, a stawką wolność serc i umysłów fanów. Czy starcie dobra ze złem jest nieuniknione? Wygląda na to, że tylko siła miłości może ocalić świat.

K-popowe łowczynie demonów zadebiutowały na Netflixie w czerwcu i wciąż utrzymują wysoką popularność, szczególnie wśród młodszej widowni. Sukces produkcji wynika z kilku czynników. Przede wszystkim film zachwyca od strony technicznej – to dynamiczna, pełna energii animacja, która wyraźnie wyróżnia się na tle propozycji Disneya i Pixara. Pod względem stylu bliżej jej do takich hitów jak “Spider-Man: Uniwersum” czy “Mitchellowie kontra roboty”. Ta nieoczywista, odważna warstwa wizualna robi ogromne wrażenie i z pewnością zostanie doceniona również przez dorosłych fanów popkultury.
Kolejnym ogromnym atutem filmu jest jego oprawa dźwiękowa. Jak przystało na K-popowe gwiazdy, bohaterki nie tylko śpiewają, ale robią to znakomicie. Filmowe piosenki są dopracowane, chwytliwe i z łatwością zachwycą nie tylko fanów muzyki z Korei Południowej. To energetyczne, popowe hity, które mogłyby śmiało konkurować z przebojami z “Krainy Lodu”, “Vaiany” czy “Króla Lwa”. Melodie wpadają w ucho już po pierwszym przesłuchaniu i długo nie chcą z niego wyjść.
Te dziewczyny mają styl
Sama fabuła może nie należy do najmocniejszych elementów filmu, ale spełnia wszystkie oczekiwania wobec produkcji skierowanej do młodszej widowni. Otrzymujemy solidną porcję akcji, humoru i odrobiny dramatyzmu. Główne bohaterki są sympatyczne, charyzmatyczne i pełne energii, a ich styl bez wątpienia stanie się inspiracją dla najmłodszych fanek. Niewykluczone, że już w najbliższe Halloween czy podczas przyszłorocznego karnawału kostiumy Elsy ustąpią miejsca odważniejszym kreacjom Rumi, Miry i Zoey.
Film doskonale wpisał się w panującą wśród dzieci i młodzieży modę na kulturę południowokoreańską. K-pop to nie tylko muzyka, ale także charakterystyczny styl ubioru, gadżety, jedzenie, zachowania czy slang. W szkolnych korytarzach coraz częściej można zobaczyć uczniów ubranych w sposób inspirowany Dalekim Wschodem, w tym szczególnie Koreą Południową. Nawet młodsze dzieci ulegają urokowi tej estetyki – często pod wpływem starszych kolegów – więc nic dziwnego, że animacja z tak jednoznacznym tytułem przyciąga ich uwagę.
Dobro zawsze zwycięża
Co ważne, zarówno w samej kulturze K-popu, jak i w filmie nie ma nic, co mogłoby być szkodliwe dla młodych odbiorców. Wręcz przeciwnie – ta kolorowa, nieco krzykliwa forma została stworzona właśnie z myślą o nich. Może wydawać się osobliwa dla starszych widzów, ale oferuje jedynie bezpretensjonalną, czystą rozrywkę, wolną od kontrowersyjnych treści.
Jedynym elementem, który można uznać za choć trochę dyskusyjny, są tytułowe demony. Nie chodzi jednak o to, że budzą grozę, a raczej o ich uproszczoną rolę w fabule. Twórcy, idąc po linii najmniejszego oporu, uczynili z nich jednowymiarowych antagonistów, istniejących głównie po to, by zostać pokonanymi przez księżniczki. Co prawda jeden z potworów przechodzi przemianę dzięki sile miłości, jednak całość opiera się na klasycznym podziale na „dobrych” i „złych”. Nie ma tu więc głębszej lekcji czy refleksji dla młodego widza. W przeciwieństwie do niektórych mądrych opowieści Disneya czy świetnych “Mitchellów kontra maszyny”, “K-popowe łowczynie demonów” stawiają przede wszystkim na widowiskową zabawę, a nie na przekazywanie moralnych przesłań.

Dla niektórych może to być sprawa warta dyskusji, ale nasze dzieci prawdopodobnie nawet nie mrugną okiem – będą zbyt zajęte zachwycaniem się pięknymi piosenkami i szalonymi przygodami głównych bohaterek. A ponieważ film zdobywa coraz większą popularność, na naszych oczach rodzi się nowa marka, która wkrótce może dorównać renomie “Krainy Lodu”. Rodzice powinni więc już teraz przygotować specjalny budżet na nadchodzące wydatki, bo być może wkrótce dom zaleją zabawki, ubrania i plakaty z Rumi, Mirą oraz Zoey.