Five Nights at Freddy’s – niepokojący fenomen, który pokochały dzieci. Dlaczego?

Z okazji premiery drugiej części filmu „Pięć koszmarnych nocy” w Polsce temat wraca z ogromną siłą. Warto jednak podkreślić jedno — filmy powstały na podstawie gry, która była prawdziwym początkiem globalnego fenomenu. To właśnie pierwsza odsłona gry, wydana w 2014 roku, rozkręciła ogromną machinę fanowską, a dopiero później pojawiły się książki, komiksy i adaptacje filmowe.
FNAF to dziś jeden z największych popkulturowych hitów ostatniej dekady: gry, viralowe piosenki, fanarty, ogromny fandom i teraz także filmowe wersje, które dodatkowo zwiększają rozpoznawalność marki. Nastolatki uwielbiają ten mroczny świat. Problem w tym, że fascynacja przenika też do… przedszkoli i młodszych klas.
Co to właściwie jest Five Nights at Freddy’s?
Na początku była gra komputerowa stworzona przez Scotta Cawthona. Prosta w formie, ale niezwykle pomysłowa: gracz wciela się w nocnego stróża w Freddy Fazbear’s Pizza, a animatroniki — wielkie, pozornie przyjazne maskotki — ożywają i próbują go dopaść. Trzeba przetrwać noc, kontrolować kamery, zamykać drzwi i reagować na zagrożenia. To właśnie ta gra zapoczątkowała cały fenomen. Jej unikalny klimat, jumpscare’y, tajemnicza fabuła i setki ukrytych wskazówek sprawiły, że internet eksplodował teoriami i fanowskimi treściami.
W 2023 roku do kin trafiła pierwsza filmowa adaptacja kultowej gry „Five Nights at Freddy’s”. Produkcja, mimo umiarkowanych ocen, stała się ogromnym hitem. Nic więc dziwnego, że niedawno premierę miała jej druga część, ponownie kierowana głównie do młodszej i nastoletniej widowni. Choć seria nie zachwyca poziomem artystycznym, ma tak lojalną i entuzjastyczną społeczność fanów, że jej finansowy sukces właściwie był przesądzony.
„Five Nights at Freddy’s” (w Polsce znane również jako „Pięć koszmarnych nocy”) to dziś popkulturowe zjawisko — tak silne, że nawet małe dzieci potrafią bez trudu rozpoznać jego bohaterów. Dzięki TikTokowi, YouTube’owi i memom najmłodsi coraz głębiej zanurzają się w mroczny świat animatroników, często nie rozumiejąc, że ta marka od początku była horrorem.
Trudno się jednak dziwić ich fascynacji. Na pierwszy rzut oka mamy tu kolorowe, sympatyczne maskotki — misia, kaczkę, lisa i królika. Jednak przedstawione są w sposób, który jednocześnie niepokoi i przyciąga. To połączenie słodkiego z przerażającym tworzy mieszankę, której dzieci bardzo trudno się oprzeć. Dodajmy do tego fabułę rodem z emocjonującej gry o przetrwanie — walkę „na życie i śmierć”, pełną napięcia i strachu — i już wiadomo, dlaczego FNAF tak mocno działa na wyobraźnię młodych odbiorców. A gdy do tego dochodzi ogromna internetowa popularność, porównywana dziś do szału na Minecrafta czy Robloxa, dostajemy produkt, który dla wielu dzieci staje się popkulturową pokusą nie do odparcia.
Czy FNAF jest odpowiedni dla małych dzieci?
jak niewinna zabawa z uroczymi animatronikami. Seria porusza wątki przemocy, strachu, zagrożenia i mrocznych wydarzeń. Dla młodszych dzieci może to mieć poważne konsekwencje: koszmary, problemy z zasypianiem, lęk przed ciemnością czy nadmierne pobudzenie.
Małe dzieci nie mają jeszcze wystarczających narzędzi poznawczych, by oddzielić „straszne, ale fikcyjne” od „straszne naprawdę”. A mimo to nawet przedszkolaki coraz częściej natykają się na FNAF — głównie przez starsze rodzeństwo, TikToka, YouTube’a czy szkolną modę. Wystarczy, że starszy brat lub siostra „wkręcą się” w temat, a młodsze dziecko szybko zaczyna interesować się tym atrakcyjnym, ale niepokojącym światem.
Trzeba pamiętać, że „Pięć koszmarnych nocy” nie jest kolejną niewinną grą, tylko pełnoprawnym horrorem, który potrafi przestraszyć nawet dorosłych. Twórcy celowo zastosowali odwrócenie znanych z bajek motywów — kolorowe zwierzątka, które zamiast bawić, budzą grozę. Dla nastolatków to miks humoru i strachu, ale małe dzieci nie rozumieją tego żartu. Widzą jedynie misia, który z niewiadomego powodu próbuje kogoś skrzywdzić — a to może wywołać silny lęk.
Dlatego warto pilnować, by młodsze dzieci nie miały zbyt wcześnie kontaktu z FNAF-em. To świat stworzony z myślą o starszych odbiorcach, a dla najmłodszych może być po prostu za dużo.




