Rejestr ciąż — co to jest i co oznacza?
Rejestr ciąż — co to znaczy, kiedy wchodzi w życie, jakie dane obejmuje? Sprawdzamy, co muszą wiedzieć nie tylko przyszłe mamy, ale wszyscy obywatele, bo rejestr ciąż to tylko jeden z elementów SIM — Systemu Informacji Medycznej.
Minister Zdrowia Adam Niedzielski podpisał 3 czerwca rozporządzenie, które wprowadza między innymi tak zwany „rejestr ciąż”. O co chodzi?
Rejestr ciąż wchodzi w życie
Zgodnie ze wspomnianym rozporządzeniem lekarz będzie miał obowiązek umieścić w katalogu gromadzonych danych informację o grupie krwi, alergiach i ciąży. Oznacza to, że jeżeli ginekolog (lub jakikolwiek inny lekarz, który w czasie wywiadu dowie się o brzemienności) umieści w systemie informację o ciąży pacjentki, to każdy lekarz badający ją za kilka dni, tygodni lub miesięcy, będzie miał dostęp do tej informacji.
SIM, System Informacji Medycznej — co to?
W Systemie Informacji Medycznej (SIM) znajdą się różnorakie dane na temat: podmiotów medycznych, wyrobów medycznych, okresów hospitalizacji pacjenta, grupy krwi, alergii, implantów oraz ciąży, a także kody ICF (używane przy rehabilitacji).
Rejestr ciąż – od kiedy?
Zgodnie z treścią rozporządzenie, umieszczanie danych w SIM będzie dla lekarzy obligatoryjne od 1 października 2022 roku.
Rejestr ciąż – rozporządzenie
Ministerstwo zdrowia oraz rząd starają się uspokoić obywatelki i obywateli, wskazując na lepszą opiekę lekarską. Zwracają również uwagę, że dostosowują się po prostu do zaleceń Unii Europejskiej. Wskazują na lepszy przepływ informacji, zwiększenie bezpieczeństwa pacjentów oraz ograniczenie kosztów związanych z udostępnianiem danych.
Rejestr ciąż — kontrowersje
Z drugiej strony mamy głosy polityków opozycji oraz członków organizacji pozarządowych, które wskazują na potencjalne problemy.
Niestety, w naszym systemie prawnym obecnym, kiedy doprowadzono do niemal całkowitego zakazu aborcji i przy skłonności władzy do kontroli dzietności i rozrodczości Polek, mamy się czego obawiać.
Gabriela Morawska-Stanecka
Mimo iż Ministerstwo jako uzasadnienie podaje chęć ułatwienia pracy lekarzy, to w dzisiejszej Polsce każda zmiana dotycząca zdrowia reprodukcyjnego, zwłaszcza związana z gromadzeniem wrażliwych danych, spotyka się z podejrzeniami o złe intencje. I nie ma się czemu dziwić.
Krystyna Kacpura, prezeska zarządu Fundacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny FEDERA
Pacjentki obawiają się, że lekarze mogą podczas wizyt dopytywać o kwestie ciąży. Poronienia, zwłaszcza w pierwszym trymestrze, są dość częste. Dla wielu kobiet może to być traumatyczne przeżycie, a wizja tłumaczenia się z tego przypadkowemu lekarzowi (interniście, kardiologowi, ortopedzie…), nie jest szczególnie zachęcająca. Polki obawiają się również dochodzenia w przypadku aborcji bądź poronienia. W tym przypadku prawniczka z fundacji FEDERA Kamila Ferenc uspokaja:
W świetle prawa osoby w Polsce wciąż na szczęście nie są karane za własne aborcje. Gdyby powiedziały ginekologowi w trakcie wizyty, że przerwały niedawno ciążę (nieważne jaką metodą i gdzie), lekarz nie mógłby nic z tą informacją zrobić. Nawet gdyby zadzwonił na policję, byłby to stracony czas, bo postępowanie przeciwko kobiecie po aborcji nie mogłoby się z tego powodu w ogóle toczyć. To jednak do kobiety należy decyzja, czy chce mówić o aborcji, czy raczej powiedzieć, że doszło do naturalnego poronienia.
Jak nowe przepisy mają się do tajemnicy lekarskiej? Głosy ekspertów są tutaj podzielone. Obecnie lekarz może zdradzić tajemnicę lekarską tylko w 3 przypadkach: gdy pacjent wyrazi na to zgodę, gdy zachowanie tej tajemnicy może zagrozić zdrowiu lub życiu oraz gdy wymuszają to przepisy prawa. Zmiany, jakie dokonały się w tej kwestii na przestrzeni ostatnich lat, poniekąd powodują, że kwestie ciąży i poronienia nie są objęte tajemnicą lekarską.