Przegrzewanie dzieci jest gorsze niż wyziębianie! Dlaczego czasem lepiej ściągnąć czapkę?
Choć temat jest bardzo popularny w mediach, na ulicach wciąż często widać spacerujące rodziny, w których rodzic ma na sobie krótki rękawek, a dziecko bluzę i czapeczkę. Skąd u nas tak silna tradycja przegrzewania dzieci? I czym to grozi?
Dlaczego ubieramy dzieci ciepło?
Chyba każda mama wie, że noworodek potrzebuje trochę więcej ciepła, ponieważ jego ośrodek termoregulacji dopiero się wykształca. Ale już nie każda mama wie, że to dodatkowe ciepło potrzebne jest tylko przez chwilę – po około miesiącu dziecko powinno bez problemu radzić sobie z utrzymaniem temperatury. Ta niewiedza to pierwszy powód, dla którego nawet dużo starsze dzieci mają nadprogramowe warstwy ubrania. Drugi powód to głęboko zakorzenione przekonanie, że jeśli tylko dziecko trochę zmarznie, to zachoruje. Skąd się wziął ten mit? Ciężko powiedzieć, jednak obawiają się tego wszyscy: babcie, dziadkowie, ciocie, sąsiedzi i obce osoby mijane na spacerze, które z troską przypominają, by ubrać dziecku czapeczkę, bo zmarznie.
Co się stanie, gdy przegrzejemy dziecko?
Zacznijmy od najważniejszego – przegrzewanie dzieci prowadzi do obniżenia odporności! Organizm musi walczyć z nadmiernym ciepłem i zużywa energię na próbę utrzymania odpowiedniej temperatury. W tym przypadku wirusy mają ułatwione zadanie, organizm bowiem nie da rady z nimi efektywnie walczyć. A na dodatek przegrzane dziecko się poci i nietrudno wtedy o zawianie. Wtedy organizm jest niemal bezbronny w walce z bakteriami oraz wirusami. To bardzo ważne, aby kontrolować temperaturę ciała dziecka, ale nie poprzez dotykanie dłoni lub stóp, tylko skóry na karku – gdy jest rozgrzana i spocona to znak, że dziecko jest przegrzane. I nawet wtedy dłonie oraz stopy mogą pozostawać zimne! Warto o tym wspomnieć, ponieważ wiele osób właśnie kończyny traktuje jako wyznacznik temperatury ciała.
Co się stanie, gdy przechłodzimy dziecko?
Organizm wystawiony na niską temperaturę natychmiast aktywuje się do działania, mającego na celu utrzymanie ciepłoty. Cały układ krwionośny działa wtedy na zwiększonych obrotach – a to właśnie układ krwionośny jest kluczowy dla odporności, we krwi bowiem znajdują się białe krwinki. To właśnie leukocyty pozwalają nam walczyć z wirusami i bakteriami. Wystawianie się na zimno to nic innego jak hartowanie, czy trening organizmu. Dzięki regularnemu hartowaniu mamy lepszą odporność. Dlatego warto dawać dzieciom okazję do zmarznięcia – nawet w przypadku niemowlaków! Takim maluchom wystarczy, gdy przez parę minut poleżą nago w pomieszczeniu, w którym jest temperatura 20 stopni Celsjusza. Nieco starsze mogą już spokojnie hartować się na zewnątrz podczas miesięcy jesienno-zimowych. Najważniejsze, by nie przesadzić i stopniować długość oraz natężenie bodźców.
Słuchajcie swoich organizmów oraz waszych dzieci. Jeżeli przebywacie na zewnątrz i czujecie się komfortowo w krótkim rękawku, nie ma powodu zakładać, że dzieci odbierają temperaturę jakoś inaczej. Gdy maluch Wam mówi, że jest mu za ciepło albo za zimno, zadbajcie o jego komfort. Jeżeli dziecko jeszcze nie potrafi mówić, ale jest marudne i zaczyna płakać, może to oznaczać, że jest nieodpowiednio ubrane. Nawet jeżeli maluch odrobinę zmarznie, nie oznacza to, że skończy się to zaraz przeziębieniem! Dużo łatwiej jest się rozchorować od przegrzania.