Czym jest instynkt macierzyński? Czy istnieje?
Wielu ludzi ma błędne pojęcie na temat tego, czym jest instynkt macierzyński. I przez to błędne rozumowanie mogą cierpieć zarówno mamy, jak i tatowie. Od kobiet czasem się oczekuje, że zawsze będą wiedzieć, co robić, a mężczyzn czasem się zniechęca do opieki nad dzieckiem, bo „mama wie lepiej, ma instynkt”. Ale to nie jest tak, że kobiety mają zaprogramowaną instrukcję obsługi niemowlaka, a gdy w ich życiu pojawia się maleństwo, ręce same wykonują ruchy, intuicja od razu podpowiada jak nosić, odkładać, karmić. Nawet jeżeli niektóre to wiedzą, to bardzo możliwe, że po prostu „podpatrzyły” to obserwując swoją siostrę, ciotkę, koleżankę.
Instynkt macierzyński a wiedza
Zacznijmy od tego, że gatunek ludzki w dużo mniejszym stopniu kieruje się instynktami niż inne zwierzęta. Mamy bowiem coś, czego one nie mają: zdolność myślenia abstrakcyjnego. Podczas gdy przeciętny ssak będzie dążył do tego, by się rozmnażać, przekazywać dalej swoje geny i dbać o potomstwo, my możemy dążyć do tego, by osiągnąć sukces zawodowy, zwiedzić cały świat lub uzyskać tytuł naukowy, nie rozważając w ogóle możliwości spłodzenia potomka. To doskonały przykład tego, jak ludzie samodzielnie wybierają to, co dla nich ważne, nie kierując się instynktami.
Ciężko więc równocześnie przyznawać, że w przypadku kobiet jednak ten instynkt pełni nadrzędną rolę i objawia się niezależnie od sytuacji. Nie, wręcz przeciwnie. Wiele kobiet rezygnuje z posiadania dzieci, wiele zwleka z tym do momentu, aż będzie mieć ułożone życie zawodowe, a nawet te, które jednak postanawiają urodzić, na przykład rezygnują z karmienia piersią (co zresztą wcale nie jest nowością, już w średniowieczu damy dworu miały od tego mamki). Dziś głośno mówi się o tym, że w zasadzie instynkt macierzyński to mit. Zdania mam na ten temat są podzielone. W internecie znajdziemy takie wypowiedzi:
Jest coś takiego jak ten magiczny instynkt macierzyński, przeczucie co jest nie tak, gdy dziecko płacze, czego mu potrzeba itd. To, że nie wiemy co robić jest naturalne i wymaga POMOCY z zewnatrz, ale ta niewiedza nie wyklucza braku instynktu. Jest po prostu niewiedzą wynikająca z nowej sytuacji. Ja też musiałam się wielu rzeczy nauczyć, też bałam się gdy zostawałam z dzieckiem sam na sam, ale ani razu nie uznałam, że brak mi instynktu. 🙈.
Mój instynkt macierzyński jakoś się nie obudził ani przy pierwszym ani drugim dziecku. Pojęcia nie miałam co i jak mam robić. W sumie pierwsze miesiące z moją starsza to jakaś męka była….
Jak jest naprawdę? Ciężko przesądzać. Ciekawą punktem zaczepienia do dyskusji może być tutaj film z 1980 roku o tytule Błękitna laguna. To historia dwójki dzieci, które lądują na bezludnej wyspie i uczą się życia. Z czasem stają się dojrzali, główna bohaterka zostaje mamą. Już na etapie ciąży okazuje się, że młodzi nie mają pojęcia, co się dzieje, główny bohater niepokoi się gwałtownym przytyciem towarzyszki. Poród jest jedną wielką niewiadomą, a chwilę później zaskoczona młoda dziewczyna nie ma pojęcia, co zrobić z płaczącym noworodkiem – nie wie nawet, że powinna go przystawić do piersi. Choć jest dojrzałą kobietą, jej kompetencje społeczne i wiedza zatrzymały się na poziomie kilkulatki.
Komiksy dla dzieci, które warto kupić >>
Oczywiście to tylko film, wizja artysty, jednak całkiem trafnie pokazuje, jak mogłoby wyglądać macierzyństwo w wykonaniu kogoś, kto nie ma o tym absolutnie żadnego pojęcia, nie ma wzoru do naśladowania. Opieki nad dzieckiem w zasadzie się uczymy – z pomocą przychodzą nam mamy, koleżanki, szkoła rodzenia, położna czy doula. Już samo istnienie takiego zawodu jak doula (doradczyni laktacyjna) pokazuje, że wcale nie mamy wbudowanej wiedzy na temat karmienia.
Instynkt macierzyński nie istnieje?
No dobrze, skoro już wiemy, że „obsługi” dziecka po prostu się uczymy, co z intuicją? Czy ona nie jest przejawem instynktu macierzyńskiego? Nie sposób odpowiedzieć na to pytanie bez cienia wątpliwości. Często przywoływany jest przykład rozpoznawania płaczu dziecka – ten oznacza głód, ten oznacza ból, ten oznacza zmęczenie. Ale to ponownie jest rzecz, której z czasem się po prostu uczymy – nawet naukowcy potrafią opisać różnice płaczu u obcych dzieci. Raczej niewiele mam może się pochwalić umiejętnością rozpoznawania rodzaju płaczu u dwutygodniowego maleństwa, częściej mamy z tym do czynienia przy nieco większym niemowlaku.
A co z sytuacjami, gdy intuicja podpowiada mamie, jak pomóc dziecku z jakimś problemem, chorobą? Również tutaj można mówić o pewnym wyuczeniu. Mimo zmian społecznych i rzeczywistości, w której ojcowie spędzają nieporównywalnie więcej czasu z dziećmi niż 50 lat temu, to wciąż głównie na mamach spoczywa ciężar opieki nad dzieckiem w pierwszym roku życia. Przez ten czas kobieta obserwuje swoje maleństwo, poznaje jego mimikę, charakter, temperament. Jeżeli ktoś z Was miał możliwość mieszkać kiedyś z jakąś bliską osobą (koleżanką, kolegą), to być może na pewnym etapie potrafiliście bezbłędnie wyczuć emocje tej osoby. Tak samo z dzieckiem – choć nie mówi nam ono, co mu dolega i gdzie tkwi problem, podświadomość podpowiada nam na podstawie całej masy informacji na temat malucha. Można to uważać za intuicję, można to uważać za zwykłą analizę sytuacji, opartą o zróżnicowane dane.
Kobiety od tysięcy lat miały za zadanie zajmować się dzieci. Być może dlatego przypisano im ten instynkt. Czy równocześnie wszyscy mężczyźni mają instynkt łowcy, który pozwoliłby im przetrwać w dziczy? Dziś możemy obserwować, jak tatusiowie radzą sobie z dziećmi równie dobrze, czasem nawet lepiej. Istnieją rodziny, w których mama poświęca się karierze, a tata poświęca się obowiązkom domowym i robi to nie gorzej niż przeciętna kobieta. Umiejętność zajmowania się dzieckiem to coś, czego może nauczyć się każdy, niezależnie od płci. Liczą się chęci, dużą rolę odgrywa też temperament, umiejętność radzenia sobie z trudnymi sytuacjami i opanowanie.
Na koniec pozostaje nam jeszcze jedno pytanie: a co z sytuacjami, gdy mama nagle odczuwa niepokój, po prostu wie, że coś się stało dziecku, a chwilę potem dostaje telefon z jakąś nieprzyjemną informacją? Na przykład wypadek w szkole i złamana ręka albo rozcięta głowa. Być może słyszeliście o takich historiach od innych mam, być może same tego doświadczyłyście. Na to pytanie nie umiemy odpowiedzieć 😉. Jest to szczególny rodzaj więzi, ale może się on wytworzyć także pomiędzy małżonkami czy rodzeństwem.