Co odpowiadać, gdy dziecko pyta o bomby atomowe?
Ostatnio w mediach często się spotykamy z informacjami na temat jodku potasu. Mało tego, dzieci w wieku szkolnym przynoszą ze szkoły kartkę do ewentualnego podpisania – czy wyrażamy zgodę na podanie jodku potasu w razie zagrożenia atomowego. Jak i czy w ogóle rozmawiać o tym z dzieckiem?
Jak rozmawiać z dzieckiem o wojnie? >>
Dziecko pyta o zagrożenie bombą atomową
Dzieci wiedzą więcej, niż nam się wydaje. Czasem inne dzieci w klasie mają starsze rodzeństwo, które zdecydowanie więcej rozumie i wprowadziło młodsze w kwestie zagrożenia atomowego. Takie wieści szybko niosą się między uczniami. Jest całkiem możliwe, że Wasze dziecko zapyta Was o to. A nawet jeżeli nie, bardzo prawdopodobne, że i tak już coś na ten temat wie.
Po pierwsze, nie unikajcie tematu. Oczywiście, nie ma sensu wprowadzać dziecko w skomplikowane meandry polityki światowej, nie ma też sensu opowiadać szczegółowo o skutkach wybuchu bomby atomowej. Ale nie zaszkodzi powiedzieć, że owszem, istnieje pewne ryzyko. Jeżeli Wasze dziecko jest bardzo wrażliwe i ta informacja może wywołać bezsenność oraz lęki, można pominąć kwestię bomb. W końcu istnieje także ryzyko, że dojdzie do wybuchu elektrowni w Ukrainie i wtedy my także możemy być narażeni.
Jeżeli ten temat także u Was wywołuje nieprzyjemne emocje, nie ukrywajcie tego. Dzieci są bardzo mądre i często lepiej odczytują emocje, niż nam się wydaje. Gdy im powiemy, że absolutnie się nie boimy, a potem zdradzi nas mimika, nieobecny wzrok, poddenerwowanie, to zafundujemy maluchowi dezorientację. Tak jak w przypadku innych lęków, lepiej jest normalizować niż separować, ponieważ prędzej czy później jakoś się z tym spotkamy.
Dziecko pyta o jodek potasu
Właśnie kwestia jodku potasu jest przyczyną, dla której konieczna może być rozmowa o zagrożeniu atomowym. Niezależnie od tego, jakie jest Wasze zdanie na ten temat, trzeba dziecku wytłumaczyć, o co chodzi i dlaczego chcą to podawać w szkole. Aby nie kreślić negatywnych scenariuszy, porównajcie to do czegoś powszechnego. Pytanie o możliwość podania jodku potasu w razie zagrożenia jest podobne do zapinania pasów. Nie nastawiamy się na to, że dojdzie do wypadku samochodowego, ale może się tak zdarzyć, dlatego zapinamy pasy. Tak samo tutaj – niekoniecznie może dojść do sytuacji, w której konieczne będzie podanie jodku potasu, ale szkoła chce się zabezpieczyć przed taką ewentualnością. Jeżeli nic się nie wydarzy, to nic nie tracimy – czy to jadąc w samochodzie z pasami, czy to wyrażając zgodę na podanie jodku potasu (lub decydując się na samodzielne podanie w domu). Jeżeli natomiast dojdzie do jakiegoś incydentu, mamy zapewnioną jakąś ochronę.
Zawsze lepiej jest rozmawiać z dzieckiem i tłumaczyć pewne zjawiska, niż udawać, że ich nie ma. Nie mamy kontroli nad tym, jaka wiedzę uczniowie przekazują sobie w szkole, a nie jest wcale wykluczone, że będą między nimi krążyć nieprawdziwe informacje.