REKLAMA

Category: Opieka

HNB czyli dziecko wysokich potrzeb – po czym poznać?

Zapewne wiele rodziców, jeśli nie wszyscy, może powiedzieć, że ich dziecko wymaga wiele uwagi. Wielu z nich przechodziło okres, kiedy dziecko potrzebowało nadzwyczaj dużo noszenia, częściej się w nocy budziło, więcej płakało. Mogło na to wpływać ząbkowanie, zmiany w układzie pokarmowym czy przebodźcowanie. Jednak tzw. High Need Baby (dziecko wysokich potrzeb) to zupełnie inny poziom.

Dlaczego HNB ma tak wysokie potrzeby?

Nie, nie jest to manipulacja, widzimisię ani chwilowy problem, typu głód lub marznięcie/przegrzanie. ,,Złote rady” typu ,,Nie noś, bo przyzwyczaisz” można sobie darować. Bycie dzieckiem wysokich potrzeb nie bierze się znikąd. Maluchy te charakteryzuje bardziej wrażliwy układ nerwowy. Wszystkie niemowlęta opuszczając brzuch mamy, muszą poradzić sobie z natłokiem bodźców. Niektóre robią to lepiej, inne gorzej, niektóre potrzebują więcej czasu. HNB niestety nie mogą sobie z tym poradzić, ich układ nerwowy nie jest na to gotowy. To, co dla nas jest całkiem zwyczajne, dla naszego wyjątkowego dziecka jest niczym bombardowanie. Ukojenie znajduje dopiero w ramionach rodzica, aby zasnąć, potrzebuje więcej czasu na uspokojenie, wyciszenie. Przebywanie w izolacji od rodzica jest przerażające i dotkliwe. Bardzo ważne jest, by to zrozumieć i pamiętać o tym. 

Jak wygląda życie HNB?

Maluchy te są nieodkładalne. W ciągu dnia nie znoszą rozłąki z rodzicem, potrzebują ciągłej obecności i uwagi. Nie ma w ich życiu rytmu, nie da się go wprowadzić siłą, wszystko jest zmienne. Regularne pory drzemek, karmienia – nie istnieją. Usypianie to nie lada wyzwanie, bujanie, noszenie, śpiewanie, rytuały, często długotrwałe. A gdy już się ta sztuka uda, odłożenie graniczy z cudem. Samotna drzemka w łóżeczku? Marzenie rodzica. Usypianie w wózku? Oj, zdecydowanie za daleko od ukochanych ramion. Nie pomaga też fakt, że dzieci te nie ostrzegają, kiedy coś zaczyna się dziać, nie pojękują, nie marudzą – od razu wpadają w przeraźliwy płacz, histerię, zapowietrzają się. Jedynym ratunkiem dla rodzica może być chusta/nosidło, jednak nie ma gwarancji, że nasz wymagający maluch je zaakceptuje. Innym problemem jest niesamowita wręcz wrażliwość na bodźce w czasie drzemki. Po godzinie gimnastyki niemowlę wreszcie zasypia, rodzic czuje ulgę, ale nie na długo. Wystarczy szelest, kopnięcie zabawki na podłodze, śmiech kogoś na zewnątrz – dziecko włącza syrenę alarmową. Jedynym rozwiązaniem jest spędzanie godzin na leżeniu i bezczynności, co może być naprawdę dołujące na przestrzeni tygodni.

Jak wygląda życie rodzica HNB?

Niestety, nie jest kolorowe. Rodzicielstwo samo w sobie jest angażujące, jednak w przypadku większości dzieci, już w okolicy 3 miesiąca życia nastaje ten piękny czas, kiedy maluch potrafi się czymś zainteresować na dłużej. A wcześniej często mamy cudowny okres długich drzemek. U dzieci wysokich potrzeb rodzic musi być przez cały czas w 100% zaangażowany, zajmować się na okrągło, czuwać i po prostu BYĆ, nawet w czasie spania. Najgorsze jednak jest to, że nie ma jakiegoś magicznego sposobu, nie ma czegoś, co zawsze działa i pomaga. Noce są bardzo ciężkie, pełne pobudek, bujania, śpiewania, kombinowania. Już po kilku tygodniach pojawia się przemęczenie, poczucie rezygnacji i porażki, wynikające z tego, że mimo starań, dziecko wciąż płacze i jest nieszczęśliwe. Niewinne uwagi typu ,,A może spróbuj w wózku usypiać?” albo „Pozwól się wypłakać, w końcu przestanie” mogą doprowadzić do łez. Jeżeli ktoś naprawdę chce pomóc, może spróbować ponosić, zabawić i dać rodzicowi szansę wypicia kawy. I co najważniejsze, próżno szukać porad u rodziców dzieci, które nie są HNB – prawdziwe wsparcie można znaleźć jedynie u rodziców HNB.

Jeżeli nie jesteście rodzicami HNB, a być może ktoś z Waszego otoczenia zmaga się z takim problemem, zachowajcie swoje porady dla siebie – zamiast czegoś dobrego, mogą spowodować smutek i przybicie.

1 października 2021 by Agnieszka Kurtyka 0 Comments

Sposoby na wieczorne wyciszenie dzieci

Sposobów na wyciszenie jest tak wiele, jak wiele jest typów dzieci.

17 sierpnia 2021 by Agnieszka Kurtyka 0 Comments

Bezpieczeństwo z dziećmi nad wodą – ogólne zasady

O czym trzeba pamiętać? Nie tylko utonięcie jest zagrożeniem!

11 sierpnia 2021 by Agnieszka Kurtyka 0 Comments

Covid 4. fala – czego się spodziewać, jak się przygotować?

Czy coś nas zaskoczy tej jesieni? A może powtórzą się znane już scenariusze?

11 czerwca 2021 by Agnieszka Kurtyka 0 Comments

Alienacja rodzicielska – czy wiesz, że to przemoc? Na czym polega i jakie są przejawy?

Przemoc psychiczna wobec dzieci, którą czasami nieświadomie stosują rodzice.

Czym są przedszkola Montessori? Czy każdy może tam iść?

Osoby mieszkające w dużych miastach zapewne miały okazję widzieć gdzieś baner reklamujący ,,Przedszkole Montessori”. Czym to przedszkole różni się od innych?

Metoda Montessori – co to jest?

Autorka metody, która swoją nazwę wzięła od jej nazwiska, uważała, że tradycyjna edukacja tłumi predyspozycje dzieci. W szkole jest nacisk na równomierne wyniki z każdej dziedziny, nie zważając na to, że jeśli dziecko lepiej radzi sobie z cyferkami niż literkami, może warto skupić się właśnie na cyferkach, ponieważ w nich przejawia się naturalny talent dziecka. Maria uważała, że trzeba dać dziecku dużo swobody w edukacji, nie naciskać na rozwijanie konkretnych umiejętności, pozwolić na samodzielne decydowanie. Co za tym idzie, ważna jest samodzielność dzieci w każdym innym aspekcie – nauczyciel ma nie wyręczać dziecka, a jedynie nadzorować jego pracę, pomagać mu tylko, gdy jest to konieczne. Bardzo ważnym założeniem jest szacunek do dziecka – nauczyciel nie krzyczy do niego, nie przywołuje, tylko sam podchodzi, często kuca, by rozmawiać twarzą w twarz.

Czym są przedszkola Montessori?

Zazwyczaj są to prywatne placówki, w których utworzone są mieszane grupy. Założeniem autorki metody było stworzenie środowiska przypominającego społeczeństwo, w którym będą dzieci w różnym wieku, a także o różnym stopniu sprawności, także niepełnosprawne. Dzieci w przedszkolu Montessori samodzielnie przygotowują nakrycie stołu, czasem zmywają po posiłku, dbają o porządek i higienę. Samodzielnie wybierają też pomoce naukowe – w przedszkolu tym nie spotkamy tradycyjnych zabawek, wyłącznie drewniane i stonowane. Nie ma tu również miejsca na fikcję i bohaterów z bajek. Każdy przedmiot występuje w jednym egzemplarzu, ma odpowiedni stopień trudności i rozwija jakaś umiejętność. Z założenia dzieci się nie bawią, tylko pracują, rozwijają swoje umiejętności, zgodnie z upodobaniami, bez nacisku ze strony opiekuna. Dużo czasu spędza się na świeżym powietrzu.

W takim przedszkolu nie stosuje się przymusu, nagród ani kar, w tym również pochwał i reprymend. Stawia się nacisk na wypracowanie wewnętrznej motywacji dziecka. Warto jednak upewnić się, czy aby na pewno placówka z nazwiskiem Montessori w nazwie w pełni realizuje założenia tego wychowania – nauczyciele powinni mieć ukończony roczny kurs i dokładnie realizować główne założenia metody.

Czy każde dziecko może iść do przedszkola Montessori?

Z założenia tak, jednak warto w domu przygotować wcześniej malucha do tego, że będzie musiał chociażby samodzielnie nakryć do stołu – dla 3-latka, który nigdy tego nie robił, może to być problemem.  Dzieci w przedszkolach Montessori mają dużo swobody, ale mają też obowiązki. Spędzanie najmłodszych lat w takiej placówce może pozwolić dziecku rozwinąć swoje naturalne talenty i poznać preferencje. Doskonałą opcją byłaby możliwość kontynuowania edukacji w szkole Montessori, które są jednak rzadko spotykane. Maluch wychowywany bez nagród i kar może mieć problem z przyzwyczajeniem się do systemu ocen, to jednak indywidualna kwestia każdego z dzieci.

Wychowanie w duchu Montessori daje ogromne szanse, jednak jest wymagające także wobec rodzica, który również w domu powinien stosować się do ogólnych zasad – nie chwalić dziecka, nie karać, nie nagradzać i nie wyręczać. Może to być trudniejsze, niż się wydaje.

22 kwietnia 2021 by Agnieszka Kurtyka 0 Comments

„Babcia Plus” – będzie nowe świadczenie? Inny kraj już takie ma

Niewykluczone jest, że rząd wkrótce przygotuje nowy program, roboczo nazywany ,,Babcia Plus”. Na czym to polega?

Babcia+ – nowe świadczenie.

Jest to propozycja podpatrzona na Węgrzech, gdzie dziadkom opiekującym się wnukami wypłacane jest świadczenie. Ministra rodziny Marlena Maląg wypowiedziała się pozytywnie o tym programie, co może dawać nadzieję, że również u nas mogłoby to funkcjonować. Wiele rozwiązań obecnie stosowanych pochodzi właśnie z Węgier.  

Jak to wygląda na Węgrzech?

Rodzice, którzy chcą wrócić do pracy, zamiast posyłać dziecko do żłobka, mogą się zdecydować na ,,zatrudnienie” dziadków do opieki. W takim wypadku senior musiałby zrezygnować z otrzymywania emerytury bądź renty, a w zamian za to otrzymywałby zasiłek, którego wysokość obliczana jest na podstawie wysokości wynagrodzenia rodzica, maksymalnie do 3000 zł.

Czy przyjęłoby się to w naszych realiach?

Taki program na pewno cieszyłby się dużym zainteresowaniem. Nie jest bowiem tajemnicą, że żłobki wcale nie są najczęstszym wyborem rodziców. Jeżeli jest taka możliwość, większość decyduje się na pomoc babć i dziadków. Ponadto, zdecydowana większość emerytur to dużo mniej niż 3000 zł, dlatego takie rozwiązanie poprawiłoby sytuację emerytów, którzy i tak często zajmują się wnukami. O ile oczywiście, program ten zostałby przyjęty w takiej formie, w jakiej występuje na Węgrzech.

REKLAMA